” Potem przyszedł jeden z siedmiu aniołów, mających siedem czasz, i tak odezwał się do mnie:

Chodź, ukażę ci wyrok na Wielką Nierządnicę, która siedzi nad wielu wodami,  z którą nierządu się dopuścili królowie ziemi, a mieszkańcy ziemi się upili winem jej nierządu.”    Ap. 17, 1


ONETWIADOMOŚCIBIAŁYSTOK : 
https://www.onet.pl/informacje/onetbialystok/sebastian-wisniewski-wicedyrektor-caritas-w-bialymstoku...

"Chyba zwariowałeś!" — wykrzyknął ksiądz, kiedy zobaczył akt apostazji wicedyrektora Caritasu [WYWIAD]

— Usłyszałem, że problem jest w tym, że byłem "po drugiej stronie". Załapałem, że to oznacza, że byłem wśród nich, w gnieździe żmij, że widziałem, co się dzieje. I to jest problem, że za dużo wiem i widziałem — w rozmowie z Onetem o wystąpieniu z Kościoła opowiada Sebastian Wiśniewski, wicedyrektor Caritasu Archidiecezji Białostockiej.

Sebastian Wiśniewski pracę w białostockim Caritasie zaczął w 2008 r.

Jak wyjaśnia, do podjęcia decyzji o odejściu z Kościoła popchnęło go wykrycie nieprawidłowości w funkcjonowaniu instytucji na terenie archidiecezji białostockiej

W rozmowie z Onetem opowiada, jak wyglądało spotkanie z księdzem, któremu wręczył dokument o apostazji. Duchowny był kompletnie zaskoczony i nie wiedział, co ma robić. Ratunku szukał u swojego przełożonego

Uciekanie od prawdy zawartej w nauczaniu Pana Jezusa, np. pomocy wdowom, sierotom i ubogim. Bardzo często zadawałem pytanie proboszczom, ilu jest biednych w ich parafiach. 90 proc. z nich nie potrafiło odpowiedzieć na to pytanie. Ilu jest ofiarodawców i zamożnych — zawsze wiedzieli — mówi o grzechach Kościoła.

Sebastian Wiśniewski katolikiem był przez prawie pół wieku. Dzisiaj ma 49 lat, z wykształcenia jest teologiem. W Caritasie Archidiecezji Białostockiej pracuje od 1 września 2008 r. Zastępcą dyrektora jest od 17 września 2019 r. Formalnie jest też kierownikiem trzech placówek dla bezdomnych. Kroplą, która przelała czarę goryczy, było dla niego wykrycie na przełomie lat 2022 i 2023 nieprawidłowości w funkcjonowaniu białostockiego Caritasu. 3 września tego roku przyjął chrzest w zborze baptystów, a 7 września na ręce proboszcza parafii katolickiej — w której był ochrzczony miesiąc po urodzeniu — złożył akt apostazji.

Papież to cezar, biskupi to namiestnicy, a księża są wykonawcami ich rozkazów

Martyna Bielska, Onet: Informacją o wystąpieniu z Kościoła katolickiego poruszył pan bardziej niebo czy ziemię?

 

Sebastian Wiśniewski, wicedyrektor Caritasu Archidiecezji Białostockiej: Niebo zostawmy w spokoju, bo tam ktoś inny rządzi. To też mocne słowa, że poruszyłem ziemię, bo nie jestem Kopernikiem. Chciałem wskazać możliwości, przed którymi stoi przeciętny katolik, widząc nieprawidłowości Kościoła. Nie wie, co zrobić i się boi, bo Kościół uczy o sankcjach, o karze, o braku zbawienia, o potępieniu. W Piśmie Świętym nic na ten temat nie ma, że inny człowiek będzie decydował o tym, kto ma być zbawiony.

Pan czuje się teraz zbawiony?

 

Tak, czułem się już dużo wcześniej, dlatego doktryna Kościoła chrześcijan baptystów pod wieloma względami jest mi bliższa od katolickiej, mimo tego, że studiowałem teologię. Kościół katolicki to nie jest żadna religia, tylko monarchistyczny sposób zarządzania, który w wyniku ewolucji przez 20 wieków stał się współczesną korporacją. Mamy cezara, czyli papieża. Mamy namiestników, czyli biskupów i mamy wykonawców rozkazów — szeregowych księży. Pomoc ubogim, potrzebującym to działanie przy fleszach reflektorów, kamer, ze splendorem, ale tak, aby za wiele nie wydać, a żeby wszędzie było widać. Przeciwieństwo tego, czego nauczał Jezus i czym gardził u faryzeuszy.

Siedem grzechów głównych Kościoła

Jakimi prawdami gardzi Kościół katolicki, który nazywa pan "mafijną korporacją"?

 

Gardzi grzechami głównymi, o których naucza. Co więcej — pielęgnuje te grzechy i praktykuje w swoich kręgach. Pycha, chciwość, lenistwo, nadużywanie jedzenia i picia, rozpasanie seksualne. To dominuje nad istotą Kościoła, czyli prowadzeniem wiernych do świętości.

Szanuję pana Guzdka [arcybiskup metropolita białostocki Józef Guzdek — red.], którego miałem okazję zobaczyć tylko raz w czasie wizytacji placówek Caritasu, mimo że jest moim bezpośrednim przełożonym. Dochodzą do mnie głosy, że się na mnie zawiódł, chociaż się nie znamy.

 

Od których prawd Kościół katolicki najbardziej ucieka?

 

Uciekanie od prawdy zawartej w nauczaniu Pana Jezusa np. pomocy wdowom, sierotom i ubogim. Bardzo często zadawałem pytanie proboszczom, ilu jest biednych w ich parafiach. 90 proc. z nich nie potrafiło odpowiedzieć na to pytanie. Ilu jest ofiarodawców i zamożnych – zawsze wiedzieli.

 

Pieniądze są ciągle zbierane, ale nikt nie wie, dla kogo, bo nie wiadomo, ilu jest potrzebujących i nikt nie zna ich realnych potrzeb. Zazwyczaj zbieranie ofiar służy zaspokajaniu ambicji i leczeniu kompleksów proboszcza.

Jak wyglądał 7 września 2023 r., kiedy wystąpił pan z Kościoła?

 

To był piękny słoneczny czwartek. W kancelarii zastałem byłego proboszcza z Niewodnicy. Wesołym tonem zapytał, co mnie sprowadza. Zażartowałem, że przyszedłem tylko z jednym pismem, ksiądz się zapozna, podpisze, że wpłynęło, sprawa załatwiona – i już mnie nie ma. Wziął kartkę i cisza... cisza tak około 30 sekund, które trwały wieczność. W końcu się odezwał i mówi do mnie: "Nie, chyba zwariowałeś". Raptem przeszedł na "ty" – co specjalnie mi nie przeszkadzało, ale zdziwiło.

 

Poprosiłem o podpis z datą, że wpłynęło. Odmówił i chciał kontaktu z proboszczem. Zaskoczyło mnie, że przychodzi człowiek z oświadczeniem woli i uzasadnieniem, że odchodzę ze względów światopoglądowych, a były proboszcz nie wie, co zrobić. Ta jego bezradność dziecka, kiedy nie mógł znaleźć telefonu, aby zadzwonić do proboszcza i szok przemieszany z oburzeniem.

Kiedy krzywdzi się ludzi, to nie ma szoku. A kiedy jest dokument apostazji, gdy człowiek wychodzi z tego bagna, przyjmujący dokument nie wie, co ma robić. Ksiądz wezwał proboszcza, który znowu na "ty" mówi: "Wiśniewski, chyba zwariowałeś". Zaprzeczyłem. Próbował mnie wystraszyć. Mówił, że musi mnie nakłonić, żebym tego nie robił. Słaba to dyplomacja, bo w ogóle nie wsłuchiwał się w to, co miałem zamiar powiedzieć.

 

Kościół w Polsce jest w dużym kryzysie. Poznaliśmy dane

Od drugiego z księży usłyszałem, że problem jest w tym, że byłem "po drugiej stronie". Załapałem, że po drugiej stronie oznacza, że byłem wśród nich, w gnieździe żmij, że widziałem, co się dzieje. U księży jest podział na: świecki i duchowny. I to jest problem, że za dużo wiem i widziałem.

 

Usłyszałem też, że już nie będę mógł być zastępcą dyrektora. Wprawdzie liczyłem się z tym, ale jest to pogwałcenie prawa, które gwarantuje mi konstytucja oraz prawo pracy, ponieważ na stanowisku nie może mieć znaczenia moje wyznanie, ale kompetencje.

Proboszcz, widząc, że nie może nic wskórać, mówił o konsekwencjach, dawał mi dwa tygodnie na zastanowienie się, a nie zapytał nawet, od ilu lat to trwa i czy dalej wierzę w Boga, co wydaje mi się, powinno być fundamentalnym pytaniem. Przyjął dokument, powiedział, że trafi to do kurii, tam może być sąd metropolitalny, bo byłem "po drugiej stronie".

 

Do dziś nie otrzymałem żadnej formalnej informacji, że zostałem wykreślony ze wspólnoty Kościoła rzymskokatolickiego. Wstąpienie do Kościoła to nie była moja decyzja, rodziców i dziadków, lecz nie moja. Odbyło się to bez mojego świadomego wyboru i zostało wykonane wbrew mojej woli. Pan Jezus ukazuje na swoim przykładzie, że ta jedna z najważniejszych decyzji w życiu powinna być świadoma i dojrzała, a nie obligatoryjna.

Skuteczne odwodzenie od wiary

Coś tąpnęło, kiedy ujawnił pan opinii publicznej, że wystąpił pan z Kościoła katolickiego?

 

Jestem świadomy tego, że stałem się wrogiem publicznym Kościoła katolickiego, natomiast ja nie uważam hierarchów kościelnych za wrogów. Punktuję tylko to w Kościele, co powinno być poddane refleksji i poprawione, aby było spójne z nauczaniem.

 

W Kościele baptystycznym jestem osobą wolną, a moralność, relacje, życie budowane jest na bazie Biblii. W Kościele katolickim byłem ciągle poddawany bezosobowo ocenie. Ciężar przykazań, nakazów, zakazów, masz tak i tak robić, a jeśli nie, to będziesz przeklęty, wyklęty, skończysz w piekle, kiedy sami robią, co chcą i jak chcą. To było dobre w średniowieczu, ale już minęło. Kościół katolicki tak skutecznie działa, że bardzo wielu ludzi odchodzi od wiary i od Boga.

"Kuria próbuje pokazać to, że jestem zbuntowanym gnojkiem"

Wykrył pan nieprawidłowości w działalności białostockiego Caritasu?

 

Nie mogę o tym mówić, bo wciąż jestem tam zatrudniony.

 

Formalnie jest pan wciąż wicedyrektorem białostockiego Caritasu? 

 

Tak, cały czas jestem wicedyrektorem, ale domyślam się, że niedługo się rozejdziemy. Na razie kuria próbuje pokazać, że jestem zbuntowanym gnojkiem, który obraził się na Kościół katolicki.

Nie jestem gnojkiem, a osobą, która od wielu lat widzi, wykazała to, co się nie podoba, co jest bolączką i piętą achillesową Kościoła i proszę tych panów, niby dojrzałych, żeby to pozmieniali, jeśli chcą mieć kogokolwiek w Kościele, oprócz fanatyków.

Czy dokonała się — w moim odczuciu rzecz magiczna — ta ekskomunika?

 

Nieformalnie wiem, że to się zadziało. Tyle że ekskomunika to usunięcie z Kościoła, a ja przez apostazję sam się usunąłem i nie chcę mieć z nim nic wspólnego. Mam sobie za złe, że tak długo zwlekałem. Strach wynikał z konformizmu. Komfort życiowy, czyli bycie na stanowisku, pensyjka, praca bez przemęczania się, choć były okresy, że pracowałem po 16 godz. na dobę, przez co cierpiała rodzina. Ta decyzja dojrzewała we mnie około 10 lat.

 

Po orgii u księdza modlą się o nowego biskupa. "Na niejednej plebanii wystrzeliły korki"

Co się dalej z panem stanie?

 

Zobaczymy, jakie plany ma Bóg wobec mnie. To bardzo ciekawe doświadczenie dla mnie. Po złożeniu apostazji było włamanie do mojego gabinetu. Pod koniec września zauważyłem, że mój służbowy telefon nie działa. Bez wcześniejszego uprzedzenia został wyłączony.

Jak pan widzi przyszłość polskiego Kościoła?

 

Kościół katolicki przywłaszczył sobie prawo do przeświadczenia, że jest jedyny, który zbawia, a to kłamstwo, nie ma tego nigdzie w Piśmie Świętym. Natomiast wierni przejdą metamorfozę i zobaczą właściwego, autentycznego Boga w innych religiach.

 

Kościół instytucjonalny zostanie czy zaniknie?

 

Życzę jak najlepiej tej instytucji, ale powinna przejść potężną transformację i zamiast tego korporacyjnego cesarsko-faryzejskiego modelu przejść na ten, o którym nauczał Jezus.

 

Wypadałoby też hierarchom kościelnym dokonać rachunku sumienia, refleksji i zadośćuczynienia w stosunku do tych, którzy zostali skrzywdzeni.